Lubelskie. "Otworzyłam drzwi, a na nas buchnęły kłęby dymu". Poszkodowana w pożarze rodzina przestrzega innych

7 godzin temu
Pani Katarzyna opowiada, iż 17 października o godz. 10 wyszła z mieszkania na krótki spacer z mamą. Gdy wracały, głęboka ciemność w oknie ich mieszkania bardzo ją zaniepokoiła. Jej mama stwierdziła, iż pewnie jej się coś wydaje, ale gdy doszły do domu, okazało się, iż w pokoju jest ogień!– Otworzyłam drzwi, a na nas buchnęły kłęby dymu. Widziałam dwa fotele całe w ogniu. Natychmiast pobiegłam po sąsiada, który jest strażakiem. On wezwał pomoc – mówi pani Katarzyna.Na miejsce przyjechała Ochotnicza Straż Pożarna z Tarnawatki, a także dwie jednostki Państwowej Straży Pożarnej z Tomaszowa Lubelskiego. Kilkunastu mieszkańców bloku było już na zewnątrz. Nikomu nic się nie stało. Strażacy natychmiast przystąpili do akcji gaśniczej. Przebiegła sprawnie, dzięki czemu ogień nie rozprzestrzenił się na resztę pomieszczeń. Mieszkańcy innych mieszkań mogli wrócić do siebie. Ale mieszkanie naszej rozmówczyni było w opłakanym stanie. Trzyosobowa rodzina została zaopiekowana przez gminę Tarnawatka. Zabrano ją do Tomaszowa Lubelskiego, gdzie zapewniono na kilka dni dach nad głową.Tylko trzy łóżka...Pani Katarzyna jest bardzo wdzięczna za opiekę i pomoc. Mówi, iż w ciągu kilku dni pracownicy gminy wynieśli wszystkie spalone i zniszczone pożarem rzeczy z pokoju, w którym wybuchł ogień, i zajęli się odświeżeniem tego pomieszczenia, by nadawało się do mieszkania. Rozmawiałyśmy w czwartek, 23 października. W piątek rodzina miała już wrócić do siebie.PRZECZYTAJ TEŻ: Gm. Rejowiec. Nie odpuszczają w sprawie drogi powiatowej. Lokalny samorząd chce wejść w rolę gospodarzaW pokoju, w którym doszło do pożaru, stoją teraz tylko łóżka zorganizowane przez koleżankę pani Katarzyny i podarowane przez panią z Zamościa. Rodzina ma na czym spać, ale brakuje jej wyposażenia: mebli, pościeli, odkurzacza. A żyje skromnie.Pani Katarzyna pracuje dorywczo. Od kilkunastu lat samotnie wychowuje dziecko. Jej mama ma niską rentę i problemy z kręgosłupem.– Blisko pieca stała szafa z kurtkami syna. To wszystko się spaliło, potopiło. Pościel przesiąkła spalenizną, a tego nie da się wyprać. Co mogłam, wyczyściłam. Gdyby ktoś chciał nam podarować pościel lub jakieś meble, bylibyśmy wdzięczni – mówi.Jej prośba jest bardzo cicha i nienachalna. Gdyby ludzie z dobrym sercem mogli i chcieli pomóc, mogą się skontaktować z nią przez e-mail: fpleksi@gmail.com.Czujka na straży bezpieczeństwaW okresie grzewczym wzrasta ryzyko powstania pożarów i zatruć tlenkiem węgla w budynkach mieszkalnych. Co roku dochodzi do kilkudziesięciu tysięcy takich zdarzeń. Może się zacząć tak, jak u pani Katarzyny z gm. Tarnawatka, albo tak, jak 29 października w gm. Skierbieszów: małżeństwo spało, a w kominie paliły się sadze. Dzięki Bogu policyjny patrol wypatrzył dym i w porę zainterweniował.– Strażacy mówili, iż szczęście w nieszczęściu, iż wyszłyśmy z domu. Bo gdybyśmy w nim zostały, nie wyczułybyśmy tlenku węgla – mówi kobieta.– Tlenek węgla to bardzo trujący gaz, niewyczuwalny przez ludzkie zmysły. Jego ani nie usłyszymy, ani nie zobaczymy, ani nie poczujemy. To cichy zabójca, dlatego trzeba się przed nim chronić – potwierdza st. kpt. mgr inż. Artur Kaczkowski, rzecznik prasowy Komendanta Powiatowego Państwowej Straży Pożarnej w Tomaszowie Lubelskim.Rekomenduje, by każdy w swoim domu lub mieszkaniu posiadał sprawną czujkę dymu i tlenku węgla. To nie jest duży wydatek, bo, jak sprawdziliśmy, można taką czujkę kupić już od 50 złotych. Ważne jednak, żeby urządzenie posiadało stosowne certyfikaty potwierdzające jego jakość.Gdzie montować?St. kpt. Artur Kaczkowski mówi, iż w dużym domu jedna czujka to za mało, dlatego dla bezpieczeństwa najlepiej zamontować dwie lub trzy, w zależności od układu pomieszczeń, np. na każdym piętrze, w odległości ok. 2 m (1-3 m) w linii prostej (mierzonej w poziomie) od urządzeń mogących być źródłem tlenku węgla, czyli w kotłowni, w pokoju z kominkiem, kuchenką gazową czy piecykiem gazowym, a także w łazienkach z podgrzewaczami gazowymi wody.PRZECZYTAJ: Rejowiec Fabryczny. Emocje w sprawie odpadów sięgają zenitu. Czy miasto może obniżyć koszty?Ale uwaga! Nie montujmy czujki w pobliżu drzwi, okien, kratek wentylacyjnych czy wentylatorów, bo jej działanie będzie zakłócone przez bezpośredni dopływ świeżego powietrza, ani też w miejscach narażonych na działanie kurzu, brudu, aerozoli i domowych chemikaliów oraz w pomieszczeniach o dużej wilgotności powietrza. Nie zasłaniajmy jej meblami, zasłonami czy kwiatami.Aby czujka mogła spełnić swoją funkcję, trzeba ją zamontować na ścianie na wysokości dróg oddechowych stojącego człowieka, czyli ok. 1,5-1,9 m od podłogi. Generalną zasadą jest rozmieszczenie czujników tak, aby w przypadku ich zadziałania sygnał był słyszalny w sypialniach. Na przykład w przypadku kawalerki czujnik tlenku węgla powinien być zamontowany jak najdalej od urządzeń do gotowania i jak najbliżej miejsca do spania.Od 1 stycznia 2030 r. w Polsce zostanie wprowadzony powszechny obowiązek stosowania urządzeń do wykrywania pożaru i tlenku węgla we wszystkich domach i mieszkaniach. W hotelach obowiązkowo mają się one znaleźć od 30 czerwca 2026 r. W nowych inwestycjach powinny być montowane już od 23 grudnia ubiegłego roku.Strażak Artur Kaczkowski przypomina jednak, iż czujka tlenku węgla nie zastępuje przeglądu technicznego przewodów wentylacyjnych i kominowych. Są one równie ważne dla bezpieczeństwa. W przypadku pożaru często posiadanie ważnego przeglądu jest też warunkiem otrzymania odszkodowania w firmie ubezpieczeniowej, więc tym bardziej warto o nich pamiętać.
Idź do oryginalnego materiału